profesjonalna polityka

5
(2)

Zdjęcie posta: Bundestag | © Clareich na Pixabay

Mój przyjaciel zawodowy polityk zapytał mnie, czemu właściwie jestem przeciw do zawodowy polityk? Chciałbym dość spontanicznie mu odpowiedzieć, że to właśnie to ogólne „myślenie pudełkowe”.

Jednak to nie oddałoby sprawiedliwości naszej przyjaźni ani tematowi, więc zacząłem się zastanawiać...

Moje rozumienie „polityki zawodowej” opiera się na wykładzie wygłoszonym sto lat temu przez Max Weber, który ty też tutaj może znaleźć. Weber odpowiedziałby mu następująco:

„Tylko ci, którzy są pewni, że nie pękną, jeśli świat z ich punktu widzenia jest zbyt głupi lub zbyt wredny na to, co chcą im zaoferować, mówią: 'Mimo to!' może powiedzieć, że tylko on ma „zawód” do polityki”.

Max Weber (Polityka jako zawód, 1919)

Max Weberwykład ten jest nadal wart przeczytania i większość jego wypowiedzi jest nadal aktualna. Najbardziej podoba mi się to, co jest prawdopodobnie najbardziej znanym stwierdzeniem Webera:

„Polityka to mocne, powolne wiercenie twardych desek z pasją i poczuciem proporcji jednocześnie”.

Max Weber (Polityka jako zawód, 1919)

I właśnie na tym stwierdzeniu chciałbym wyrazić swoje obawy dotyczące niejednego zawodowego polityka, który coraz częściej przedkłada szybkie ujęcia i medialne wylewy nad poczucie proporcji i powolne wiercenie grubych desek. Brakuje mu też pasji i sygnałów dla obywateli, że polityka to „zawód jak każdy inny” i że musi jakoś zarobić.

Jest też wypowiedź Webera:

„…demokracja bez przywódcy, to znaczy: rządy „profesjonalnych polityków” bez pracy, bez wewnętrznych, charyzmatycznych cech, które składają się na lidera. A to oznacza to, co dana frakcja zwykle nazywa rządami „kliki”. 

Max Weber (Polityka jako zawód, 1919)

Hans August Lucker, były poseł do Bundestagu i Parlamentu Europejskiego powiedział kilka lat temu swoim kolegom w Heilbronn:

„Nie jesteście już politykami, tylko lepszymi administratorami”.

Hans August Lucker (2006)

Nie chcę znowu posuwać się tak daleko, ale zauważyłem, że charyzmatycznym politykom, którzy wyróżniają się z tłumu swoją przydatnością, wydajnością i umiejętnością wspinania się po aparacie partyjnym, jest to coraz trudniejsze. Po około siedemdziesięciu latach chyba wszyscy doszliśmy do przeciętności.

Ale to cieszy większość współobywateli, ponieważ „ich” polityk jest zdecydowanie „jednym z nich” i wielu uważa, że ​​mogą na niego patrzeć z góry. Niektórzy nawet wierzą, że mają nad nimi trochę „władzy”.

Ale problem pojawia się, gdy obywatele nagle oczekują, że „lepsi administratorzy” z dnia na dzień rozwiążą wstrząsające światem problemy.

Tutaj chciałbym wtrącić się na ich korzyść, próbują raz za razem, przeważnie też przesadzone przez media, i w końcu zawsze dochodzą do tego samego rezultatu, a mianowicie, że przeciętność i rozwiązania nie mogą wyjść z dnia na dzień.

Ale od nas też nie jest to wymagane, ponieważ wszyscy zdecydowaliśmy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, że dla nas polityka powoli przebija się przez grube deski z wyczuciem proporcji i dlatego też z istniejącymi i nowymi problemami i wyzwaniami zajmujemy się obiektywnie i krok po kroku trzeba rozwiązać.

Innymi słowy, przechodzimy od jednego kompromisu do następnego, mając nadzieję, że nie stracimy z oczu celu. Takie podejście sprawdziło się zarówno w republikach bońskiej, jak i berlińskiej, a w międzyczasie stało się również szczególną formą polityki. Bo nawet gdyby wszyscy dzisiejsi politycy zawodowi byli tego samego zdania, wynikłby kompromis.

Dla nas obywateli oznacza to również, że nie możemy jednocześnie mieć „demokracji bez przywódcy” i „demokracji przywódcy”!

Dlatego my, obywatele, nie możemy nagle chcieć ścigać rzekomych przywódców. Celowo mówię niby, bo skąd te lekkie postacie w ogóle mają pochodzić? Z pewnością nie pochodzą też spoza polityki, bo wtedy musieliby przylecieć z tyłu księżyca.

I dlatego, odpowiadając na pierwotne pytanie mojego przyjaciela i zawodowego polityka, zawodowi politycy nie mogą próbować oszukiwać obywateli, że są tymi nowymi postaciami światła, które również mają odpowiedź na wszystkie problemy tego świata, ale muszą wrócić z powrotem do grubych desek, które następnie wiercą tak wolno, jak to możliwe, z wyczuciem proporcji, twardo, a przede wszystkim z pasją.

W skrócie: mam coś przeciwko politykom, którzy odmawiają wykonywania swojej prawdziwej pracy i zamiast tego nawiedzają talk-show i inne okazje. Bo też nie uratują świata! Tylko my, obywatele, możemy uratować świat, a nasi politycy mogliby nam w tym pomóc, podobnie jak wszyscy urzędnicy państwowi.

„Ludzie z odwagą i charakterem są zawsze bardzo przerażający dla innych ludzi”.

Hermann Hesse, Demian: Historia młodości Emila Sinclaira (1974 [1919]: 36)

Jak pomocny był ten post?

Kliknij gwiazdki, aby ocenić post!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba recenzji: 2

Nie ma jeszcze żadnych recenzji.

Przykro mi, że post nie był dla Ciebie pomocny!

Pozwól mi poprawić ten post!

Jak mogę poprawić ten wpis?

Odsłony strony: 13 | Dzisiaj: 1 | Liczę od 22.10.2023 października XNUMX r

Udział: