Opublikuj zdjęcie: przykładowy obraz | © Pixabay
Ostatnie wybory w Stanach Zjednoczonych i Republice Austrii, a także wynik włoskiego referendum pod koniec roku budzą w nas podziw. Można teraz śmiało założyć, że świat zachodni również staje się coraz bardziej niespokojny, ponieważ żaden obywatel nie wydaje się być w stanie znaleźć właściwych odpowiedzi na stale rosnący populizm i związany z nim renesans nacjonalizmu i totalitaryzmu.
Właściwie wszystkim powinno być wiadome, że demokracja jest najtrudniejszą, najbardziej złożoną, a także najbardziej pracochłonną formą rządów ze wszystkich, ale także i bez wątpienia najbardziej skuteczną i jedyną, która daje każdemu szansę na własne uczestnictwo i osobisty sukces.
Dlatego konieczne jest wyjaśnienie, dlaczego coraz więcej naszych współobywateli chce preferować rzekomo prostsze rozwiązania i dlaczego coraz częściej kwestionują ustalone struktury demokratyczne. Jako przyczynę często podaje się rzekomą utratę zaufania do istniejących struktur – ludzie najwyraźniej już nie wierzą, że „system” działa na rzecz poszczególnych obywateli i całkowicie zapominają, że my, obywatele, wszyscy jesteśmy „systemem”!
Tych wątpiących współobywateli chciałbym podzielić na trzy kategorie:
- „wieczne dni wczorajsze”, które chowały się dopiero od 1945/1989;
- bardzo aktywni politycznie współobywatele, którzy przez dziesięciolecia nigdy nie zdołali uzyskać akceptacji większości swoich opinii i idei, a teraz, całkowicie sfrustrowani, chcą widzieć błąd w rzekomo fałszywej demokracji i
- osoby bardzo wygodne lub całkowicie niezainteresowane społeczeństwem, które nagle zaczynają interesować się społeczeństwem i demokracją tylko wtedy, gdy pojawia się sprawa, która jest dla nich bardzo ważna osobiście lub pod koniec ich bardzo prywatnego życia i którzy z powodu braku doświadczenie i wiedza, nie mogą tak naprawdę zrozumieć, jak to działa.
Jednak partie i niektórzy politycy również muszą być postrzegani jako współwinni obecnej sytuacji. Ci pierwsi zdają się coraz mniej potrafić przedstawiać wyborcom przekonujących kandydatów, drudzy uważają, że poprzez zaślepianie i oszustwo mogą uciec od syzyfowej pracy codzienności demokratycznej i np. B. umieć postawić sprawy we właściwym świetle w talk show.
Z jednej strony grają na rękach rozczarowanych lub mniej poinformowanych obywateli, az drugiej wkraczają na teren, na którym populiści i totalitaryści mogą zrobić dużo lepiej.
Uważam, że my, obywatele, jesteśmy dość bezsilni wobec dawnej grupy współobywateli. Bo ta grupa nie akceptuje ani faktów, ani argumentów, a także odrzuca demokratyczną debatę. Oto dlaczego władza wykonawcza, a zwłaszcza sądownictwo, jest tutaj wymagane, aby postawić wszystkich wrogów demokracji na swoim miejscu bez „jeżeli” i „ale”!
W drugiej grupie dostrzegam szczególne wyzwanie dla naszych zawodowych polityków, którzy z jednej strony szanują ochronę i prawa mniejszości, a z drugiej muszą nadal budować mosty dla tych współobywateli, aby nadal byli częścią dyskurs społeczny i zdecydowanie z korzyścią dla wszystkich.
Z kolei w trzeciej grupie, jako odpowiedzialni obywatele, jesteśmy zobowiązani do lepszej integracji tych bliźnich w procesy społeczne i pomagania im w kompensowaniu braku doświadczenia i wiedzy.