Cała naprzód w nieuporządkowany Brexit

5
(2)

Główne zdjęcie: UE i Wielka Brytania | © Shutterstock

Uwaga pośrednia 

Na początku tych rozważań powinno być kilka myśli, które na początku mogą wydawać się naciągane. Zajmuję się „Złotą Regułą”, wytyczną relacji międzyludzkich, która od wieków obowiązuje w wielu społeczeństwach. Ta „Złota Reguła” jest sformułowana na dwa sposoby:  

  • Traktuj innych tak, jak chciałbyś, aby traktowali Ciebie.
  • Lub - znane nam jako powiedzenie: „Czego nie chcesz, aby ktoś ci zrobił, nie rób innym”.

Te mnemoniki opisują wzajemny szacunek, zdolność do empatii wobec innych i opowiadają się za uczciwymi stosunkami między sobą. Jeśli państwa działały zgodnie z tą zasadą także między sobą, żyliśmy w pokojowym świecie. Fakt, że „Złota Reguła” często nie jest stosowana, może wynikać z faktu, że każdy natychmiast rozpoznaje naruszenia zasad innych, ale nie własne naruszenia.

Mając na uwadze tę przemyślaną przedmowę, postaram się wyjaśnić, dlaczego UE i Wielka Brytania walczą o znalezienie podstawy umownej podczas negocjowania relacji po Brexicie. Od marca nie osiągnięto prawie żadnych postępów w czterech rundach negocjacji, poinformowała Süddeutsche Zeitung 16.6.2020 czerwca 2016 r. Chociaż wydaje się, że w brytyjskim rządzie jest teraz trochę zamyślenia, jestem sceptyczny, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się wokół Brexitu od XNUMX roku.

Brytyjczycy powiedzieli, że chcą zawrzeć umowę z UE do końca roku – wyczyn prawie niemożliwy. Możliwość złożenia wniosku o przedłużenie terminu wygasła 30.6.2020 czerwca XNUMX r. Boris Johnson kieruje pełną parą w nieuregulowany Brexit. Jego podstawowy kierunek jest jasny. W interesie brytyjskiej gospodarki chce – tak, musi – nadal osiągać swobodny dostęp do europejskiego rynku wewnętrznego dla brytyjskich towarów. Ale ten projekt jest diametralnie sprzeczny z hasłem Brexiterów: „Chcemy odzyskać nasz kraj”, chcemy sami ustalać zasady dla naszego kraju, a przede wszystkim nie pozostawiać gospodarki i handlu „biurokratom” w Brukseli. W przypadku jakichkolwiek sporów, które mogą się pojawić, Johnson odrzuca jurysdykcję ETS.  

Oznacza to, że Wielka Brytania zamierza w przyszłości działać na specjalnych zasadach na rynku wewnętrznym. Cóż za fundamentalna sprzeczność: jakby dzieci z sąsiedztwa chciały bawić się w ogrodzie sąsiada, ale spodziewały się, że będą mogły to zrobić niezależnie od rozłożonych łóżek. Johnson chce osiągnąć przewagę konkurencyjną dla brytyjskich towarów poprzez niestosowanie się do unijnych standardów ochrony środowiska, ochrony konsumentów, bezpieczeństwa pracy i europejskich standardów socjalnych, które mają zastosowanie do wszystkich uczestników rynku na rynku wewnętrznym, ale poprzez wprowadzenie własnych standardów, które są tak niskie, jak to możliwe, z nim może. A na dodatek w przypadku sporu sądy europejskie, które zazwyczaj odpowiadają za rynek wewnętrzny, nie powinny orzekać, ale własne, sądy brytyjskie. Byłoby wręcz przeciwnie do zamierzonych dla europejskich konkurentów, gdyby UE, ze swoimi ambitnymi celami w zakresie ochrony klimatu i środowiska, pozwoliła Brytyjczykom nie przestrzegać tych celów. Sprawiedliwy handel na europejskim rynku wewnętrznym wymaga jednakowych warunków startowych dla wszystkich uczestników rynku.  

Choć Johnson wie, że na wspólnym rynku wewnętrznym nie może być podwójnych standardów i że UE prawie nie ma tu miejsca na negocjacje, przedstawia się – prawdopodobnie dla swoich rodaków – jako męczennik upartych Europejczyków. Wie też, że w niektórych stolicach europejskich są politycy, którzy uważnie śledzą to, na co Bruksela pozwala Brytyjczykom. Gdyby nawet wydawało się, że kraj opuszczający UE również ma przewagę, następny kandydat byłby na macie wyjścia. Jedyne, co można powiedzieć o UE, to to, że nawet były członek, taki jak Wielka Brytania, nie może mieć uprzywilejowanego dostępu do rynku wewnętrznego. (To nasuwa banalne pytanie: dlaczego Brytyjczycy nie zostali wtedy „w”?). Gdyby traktaty UE popadły w dziury, koniec UE byłby w zasięgu wzroku. Boris Johnson nadal będzie jednak narzekał na niesprawiedliwe traktowanie jego kraju przez „potężną” UE. Nie będzie mógł ani nie chciał widzieć, że czas brytyjskiej zniżki dobiegł końca wraz z Brexitem. Pytanie, czy UE powinna reagować w podobny sposób na tę kiepską taktykę i zachęcać Szkotów do uzyskania niepodległości? Byłoby to jednak sprzeczne ze „Złotą Zasadą”. Ale nie tylko Boris Johnsonnie dba o „Złotą Regułę”. W UE są też politycy nacjonalistyczni, którzy wzywają do „większej elastyczności” w negocjacjach z Brytyjczykami. Albo nie zrozumieli, że rynek wewnętrzny UE może działać tylko zgodnie z jednym zestawem reguł, które są takie same dla wszystkich, albo potajemnie akceptują demontaż UE.  

To uspokajające Michel Barnier jest wystarczająco dobrze zorientowany w swoim zespole negocjacyjnym, aby nie dać się oszukać. Pocieszające jest również to, że w Parlamencie Europejskim są przekonani Europejczycy, którzy muszą zatwierdzić umowę z Wielką Brytanią, aby Unia Europejska nie zeszła na psy.  

Jak sprawy mogą się potoczyć, dopóki Brytyjczycy nie opuszczą kraju pod koniec 2020 roku? Boris Johnson wygrał ostatnie wybory parlamentarne pod hasłem „Get Brexit done!” W toczących się negocjacjach będzie zatem mniej zainteresowany racjonalnym rozważeniem możliwych zalet i wad brexitu bez porozumienia, a bardziej wypełnieniem tej obietnicy wyborczej. Brexiteers posadzili Johnsona w siodle, teraz musi dostarczyć i nie pozostawiać żadnych wątpliwości, bo inaczej będzie jak Theresa May. Brytyjski dziennikarz i autor non-fiction Paul Mason podejrzewa, że ​​rząd Johnsona może prowokować chaotyczne wyjście z UE w celu odwrócenia uwagi od jego porażki w kryzysie koronacyjnym (patrz: Paul Mason: „Staded Escalation”; w IPG – Internationale Politik und Gesellschaft; serwis prasowy Friedrich- Ebert-Stiftung, 22.5.2020). Myślę, że od 1 stycznia 2021 r. brytyjskie media Brexit będą pełne doniesień na temat szkód, jakie ten bezumowny Brexit wyrządza UE, aby wybielić negatywny wpływ w domu, ponieważ „twardy” Brexit nastąpi między styczniem 2021 r. UE i Wielka Brytania wprowadzą cła i kontrole celne zgodnie z wymogami WTO. Rezultatem będą kolejki i biurokracja na granicach oraz zakłócone łańcuchy dostaw.

Co może lub co powinna zrobić Europa w obliczu tych oczekiwanych zmian? Zemścić się? Budować bariery w przyszłych kontaktach z Wielką Brytanią? Z radością rejestrujesz skutki „twardego” Brexitu w Wielkiej Brytanii? Taka taktyka byłaby na dłuższą metę nierozsądna i tylko wzmocniłaby obecną pozycję brexiterów w Wielkiej Brytanii. W czasopiśmie „Aus Politik und Zeitgeschichte”, wydawanym przez Federalną Agencję Edukacji Obywatelskiej, cytowany już Paul Mason opisał interesujący punkt. Mason nie spodziewa się, że w Wielkiej Brytanii pojawią się „zbiorowe wyrzuty sumienia z powodu Brexitu”. Przewiduje raczej „walkę o wiarygodność”, gdy pojawią się nieuniknione pytania: „Projekt Brexitu tak mocno opierał się na niemożliwym marzeniu o narodowej wielkości, na nostalgii imperialnej i chęci odłożenia na bok wszelkich wątpliwości co do przywódcy podobnego do klauna, którego my miej tylko nadzieję, że nagły początek rzeczywistości wstrząśnie ludźmi” (patrz:  Paul Mason: „Koniec pewności”; w „Aus Politik und Zeitgeschichte”, nr 23-25/2020 od 2.6.2020 czerwca XNUMX r.). Takie przebudzenie może nastąpić, gdy Johnson będzie starał się negocjować umowę handlową z Chinami. „Gry” na niewiele się tu przydadzą, bo Wielkiej Brytanii, która wtedy stanie się „mniejsza”, nie stać na wojnę handlową z „gigantycznymi” Chinami.

Należy wspomnieć o jeszcze jednym efekcie Brexitu: wyborcy „Leave” w Wielkiej Brytanii nie okażą żadnych szybkich wyrzutów sumienia, ponieważ Brexiterzy ze swoimi obrazami przyszłości wciąż mają swoich fanów pod kontrolą. Każdy, kto zagłosował „Odejść”, z dnia na dzień nie zobaczy, że to był błąd. Jednak negatywne konsekwencje widoczne z zewnątrz zniechęcą innych w UE do przyjęcia różowych wizji nacjonalistów.  

Oto powody, dla których UE nie powinna ulegać pokusie „zemsty”. Przede wszystkim nie powinna „karać” młodych Brytyjczyków, którzy nie zapobiegli brexitowi w 2016 roku. Zajmie to jednak trochę czasu – zgodnie z nadzieją Paul Mason – młodzi kiedyś odmówią zniesienia zupy, którą przynieśli im starsi w 2016 roku. Chłopcy są ich ludźmi Paul Mason ma nadzieję, że obudzi ich nadejście rzeczywistości. Dlatego ważne jest, aby młodzi ludzie – uczniowie, studenci, stażyści, stażyści, członkowie organizacji młodzieżowych i klubów sportowych itp. – pozostawali w kontakcie po obu stronach kanału. Chłopcy z Wielkiej Brytanii mają szansę zmienić kurs brytyjskiej polityki. Ale polityka europejska nie może zapominać o jednym: w ciągu najbliższych kilku lat UE musi stać się jeszcze bardziej atrakcyjna gospodarczo, kulturowo, społecznie i interpersonalnie niż jest dzisiaj. Ale jeśli tak zwani eurosceptycy, hamownicy, nacjonaliści zdobędą jeszcze większe wpływy w UE, możemy odpisać nadzieję na młodsze pokolenie Wielkiej Brytanii. Ostatecznie jednak decydują o tym sami Brytyjczycy – tak działa „złota zasada”.


Jak pomocny był ten post?

Kliknij gwiazdki, aby ocenić post!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba recenzji: 2

Nie ma jeszcze żadnych recenzji.

Przykro mi, że post nie był dla Ciebie pomocny!

Pozwól mi poprawić ten post!

Jak mogę poprawić ten wpis?

Odsłony strony: 1 | Dzisiaj: 1 | Liczę od 22.10.2023 października XNUMX r

Udział: