Najważniejsze jest tanie!

Zdjęcie: Złoty Nos

Jednak każdy półmyślnie myślący powinien już wiedzieć, że nic nie przychodzi za darmo, a jak wiadomo, nawet śmierć kosztuje każdego życie.

A najpóźniej od lat 1930. na ustach wszystkich jest: „Nie ma czegoś takiego jak darmowy lunch.Od tego czasu pojawiły się nawet akronimy: TANSTAAFL, TINSTAAFL czy TNSTAAFL.

Dlatego trzeba się tylko dziwić, że coraz częściej słyszy się coraz częściej, coraz częściej, bezsensowne wołanie o „jak najtaniej”, a jeszcze lepiej, o „całkowicie za darmo”. popularne, a nawet sporadycznie nawet już „wolne istnienie” jest pozywane.

Wygląda na to, że wszyscy i wszyscy całkowicie stłumili to, że państwo lub społeczeństwo, które ma zapewnić, że „wszystko za darmo” to nie inni ludzie ani nawet jakieś nieznane gówno z pieniędzmi, ale tylko i wyłącznie my sami!

Niekoniecznie oznacza to, mimo że wszystko i każdy ma swoją pierwotną cenę, że trzeba tego żądać od wszystkich i wszystkich, ale jedna rzecz musi być dla nas wszystkich jasna, w końcu ktoś musi za to zapłacić, czyli również podejdź do kasy.

Oczywistym przykładem są uczelnie, szkoły, a od niedawna także przedszkola, z których bezpłatnie mogą korzystać dzieci, uczniowie i studenci. Ponosimy za to koszty donawet tych, którzy nie mają własnych dzieci.

Uzasadnieniem tego jest to, że dobrze wykształcone, jeszcze lepiej wykształcone społeczeństwo jest korzyścią dla wszystkich, w tym dla osób bezdzietnych, a zatem ta inwestycja w edukację i szkolenie jest koniecznością dla całego społeczeństwa, która zresztą nawet sama się zwraca.

Dlatego opowiadam się za tym, żeby przedszkola były z zasady wolne, bo to tylko logiczne.

Ale nawet ten oczywisty przykład ma bardzo, bardzo duży haczyk, a mianowicie nas, ludzi.

Po pierwsze, my, ludzie, nie doceniamy tego, co jest dostępne za darmo, a po drugie, osoby odpowiedzialne za zapewnienie wydajności nadal potajemnie je wydrążają.

Doprowadziło to już do błędnego koła, które pozostawia szkoły państwowe i instytucje edukacyjne w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, a w zamian umożliwia prywatnym dostawcom osiąganie nieograniczonych zysków, co ostatecznie zapewnia, że ​​zamierzone i pożądane społeczeństwo bezklasowe stanie się prawdziwą klasą. społeczeństwo będzie.

Dlatego prawdopodobnie byłoby lepiej dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla naszego społeczeństwa, nawet jeśli bezpłatna edukacja i szkolenia dla wszystkich są fundamentalnie pożądane, gdyby każdemu zagwarantowano doskonały krajobraz edukacji i szkoleń państwowych, ale z tym, tak jak wszyscy tego chcą może sobie na to pozwolić, wymaga dodatkowych opłat za szkołę, a tym samym prowadzi prywatne instytucje edukacyjne z powrotem do niszowej egzystencji.

Abym nie został źle zrozumiany, oczywiście nadal opowiadam się za darmową edukacją, o ile jest ona swobodnie dostępna dla wszystkich. Na razie jednak wydaje się, że „edukacja za darmo” przekształciła się z jednej strony w bardzo tanią edukację, az drugiej edukację dla bogatych i lepiej sytuowanych; A więc wspomniane błędne koło! Jeśli istnieją inne sposoby przerwania tego błędnego koła niż ten, który wskazałem, chętnie bym się w to zaangażował.

Innym mniej oczywistym przykładem jest niedawne wezwanie do bezpłatnego transportu publicznego. Jest to już dziś w dużej mierze współfinansowane przez nas wszystkich, niezależnie od tego, czy z niego korzystamy, czy nie. Transport lokalny, który rzekomo jest bezpłatny dla użytkowników – oni również muszą pomagać w jego finansowaniu poprzez podatki i opłaty – byłby tylko dalszą redystrybucją kosztów na jak największą liczbę ramion.

Nawet gdyby można było argumentować, że my obywatele chcemy kontroli rządowej, a to „tylko dla naszego dobra”, a tym samym próbujemy ponownie uregulować ruch w miastach, trzeba pogodzić się z faktem, że manipulacja konsumentów ceną ("skąpstwo jest znane, że jest niesamowite!") ma tylko w połowie pozytywną funkcję sterującą, a to niesie ze sobą dalsze zmiany, które, podobnie jak system edukacji, prowadzi do systemu transportowego, który, ciągle niedofinansowany, nie jest już w stanie poradzić sobie z ruch uliczny i przynajmniej moje przekonanie, aby społeczeństwo bardziej się podzieliło – na przyszłych użytkowników tramwajów czy taksówek powietrznych – niż się zjednoczyło.

Najnowszy przykład bezpłatnej usługi pochodzi prosto ze Szkocji, gdzie najwyraźniej zdecydowano o bezpłatnej dostawie artykułów higienicznych oprócz papieru toaletowego do pewnych części populacji i bardzo wyraźnie pokazuje, jak daleko zaszedł ten rozwój w naszych społeczeństwach.

Jak myślisz, co będzie dalej, na przykład prawo mężczyzn do darmowego piwa? Jedno jest pewne, możliwości uwolnienia naszego systemu społecznego stają się coraz bardziej różnorodne, a odpowiadające im pomysły coraz bardziej ryzykowne!

Fakt, że decyzje o oferowaniu pewnych rzeczy lub usług za darmo lub tylko w formie ryczałtu niekoniecznie przynoszą pożądany sukces, można dostrzec po kosztach telekomunikacji, które, choć w dobrej intencji, zostały tak bardzo zredukowane z korzyścią dla wszystko to, że całkowicie bezsensowne użytkowanie wymyka się spod kontroli, a tym samym prowadzi do zużycia energii, na które już prawie nie możemy sobie pozwolić.

Jednak nadal jest pewne, bez względu na to, o jakie życzenia chcesz bezpłatnie poprosić, że koszty pozostaną i że ostatecznie wszyscy będziemy musieli za nie zapłacić.

Cała sprawa stała się dla mnie zupełnie niezrozumiała jednak z tym, że we wszystkich dyskusjach o ryczałtach czy nawet darmowych towarach i usługach jedno idzie teraz w zupełnie odwrotnym kierunku, a mianowicie dyskusja o dwóch dobrach woda i powietrze , od którego każdy całkowicie zależy, zawsze słusznie uprawniony i nigdy nie powinien za to dopłacać.

Jak długo jeszcze będzie nas stać na te towary?!

#okazja #ryczałt #skąpość #wyprzedaż

„Pieniądze często kosztują za dużo, a moc i przyjemność nie są tanie. Starożytny poeta powiedział: „bogowie sprzedają wszystko po uczciwej cenie”.

Ralph Waldo Emerson, Postępowanie życia (1860: 94)