wizyty w kościele

5
(1)

Zdjęcie główne: Obozy wojskowe w Afryce

Ponieważ chrześcijaństwo jest z ludzkością już od dłuższego czasu, jest właściwie możliwe prawie w każdym miejscu na świecie, aby móc uczestniczyć w takim nabożeństwie - być może nie dokładnie w jednym z waszych wyznań, ale z pewnością w nabożeństwie chrześcijańskim.

Jeśli pracujesz jako żołnierz za granicą, możesz w zasadzie założyć, że będą Ci towarzyszyć także ministrowie lub księża. To zaleta, której nie należy lekceważyć, co niestety staje się jasne tylko dla wielu na miejscu — a jeśli jesteś poza domem przez kilka miesięcy, może to również prowadzić do zupełnie nowej oceny własnej wiary.

Niestety, kilka lat temu nie byłem w stanie zdobyć mojego personelu i mieć dostępu do przynajmniej jednego pastora, kiedy byliśmy w Afryce subsaharyjskiej. Trzeba przyznać, że nie tęskniliśmy za tym aż tak bardzo, przynajmniej w pierwszych tygodniach — wyzwań było po prostu zbyt wiele.

Ale kiedy osiedliliśmy się lokalnie i poza dużym krajobrazem, było tylko więcej dostępnego terenu, byliśmy bardzo zadowoleni, że znaleźliśmy kościół w „sąsiedztwie”, który może zapewnić nam trochę różnorodności przynajmniej w niedziele.

A kiedy kilka tygodni później i po dobrym dniu podróży z dala od większości moich pracowników, tak dobrze się poruszałem, że wydawało mi się, że uda mi się wykopać jeden lub dwa niedzielne poranki, więc też poszukałem gdzieś w pobliżu mojego mieszkania Kościół.

Znalazłem to nawet bardzo blisko i pielgrzymowałem tam bardzo wcześnie w niedziele, ponieważ nie tylko budziły mnie głośniki pobliskiego meczetu, ale także bardzo duża i przede wszystkim bardzo głośna para ptaków, który mieszkał tuż przed moim oknem i zawsze przez długi czas narzekał na prowadzącego modlitwę, więc spanie nie wchodziło w grę. W tygodniu można było od razu iść do pracy, aw niedziele od razu do kościoła.

Zaletą tego kościoła było to, że przynajmniej niedzielne nabożeństwa zawsze odbywały się w systemie zmianowym, a kościół był zawsze wypełniony do ostatniego miejsca. Podane czasy były mniej dobre, ponieważ służyły zborowi bardziej jako przybliżony przewodnik.

Opierając się na szyku procesji przed kościołem, mogłem zobaczyć, ile czasu pozostało do następnego nabożeństwa, a następnie zdecydować, czy pójdę na obecne nabożeństwo, czy poczekam na następne.

Pierwsze nabożeństwa, które zawsze trwały dobre dwie godziny, spędziłem na tyłach kościoła, aby nie zwracać na siebie uwagi jako jedyny biały człowiek, ale stopniowo traciłem nieśmiałość i wreszcie dla wygody udało mi się dotrzeć miejsce pośrodku zgromadzenia. Nawiasem mówiąc, to kiedyś doprowadziło do tego, że mała dziewczynka siedziała za mną, odsuwając rękaw mojej kurtki podczas kazania, aby sprawdzić, czy moje ramię również jest białe. Kiedy odwróciłem się i spojrzałem dziewczynie w oczy, zaczęła krzyczeć, a skądinąd bardzo hałaśliwy kościół nagle ucichł jak mysz. Matka uspokoiła to i kazanie trwało dalej. Wkrótce potem dziewczynka podciągnęła mi nogawkę spodni i nie odważyłam się spojrzeć za siebie.

Z wyjątkiem porannego nabożeństwa, każdy nabożeństwo odbywało się według tej samej kolejności. Plac przed kościołem był pełny i ludzie rozmawiali. Na oczach pastorów orkiestra, inni wolontariusze i wierni uroczyście opuścili kościół, ta sama procesja zebrała się przed kościołem, by po wyjściu pierwszego z taką samą powagą wejść do kościoła. Niektórzy pastorzy towarzyszyli co najmniej dwóm nabożeństwem, co zauważyłem, gdy poszedłem na nabożeństwo zbyt późno, a następnie natychmiast poszło na następne.

Ponieważ nabożeństwa odbywały się głównie w jednym lub kilku językach afrykańskich, trudno było mi nadążać za całą treścią, co było mniej tragiczne, ponieważ zawsze dominowała muzyka i śpiew. Poza tym w szeregach kongregacji panował zwykle zgiełk, co czasami sprawiało wrażenie, że pastor i wolontariusze z przodu odprawiali inną nabożeństwo niż reszta kongregacji w tylnych rzędach.

Zdarzało się nawet, że członek kongregacji nagle rzucił się do przodu z krzykiem, wymachując rękami i nogami i potrząsając całym ciałem, a jeden z pastorów odprawiał rodzaj „egzorcyzmu”, przez który całe zgromadzenie wpadało w rodzaj ekstazy.

Nawet po kilku miesiącach dwugodzinne nabożeństwa zawsze kończyły się szybciej niż wiele nabożeństw tutaj. Moje wizyty również nie pozostały niezauważone, więc było tylko kwestią czasu po nabożeństwie, że otrzymałem zaproszenie na następne studium biblijne, które wydłużyło moje niedzielne wizyty w kościele do dobrych czterech godzin.

Na początku te studia biblijne były bardzo szczególnym doświadczeniem, ponieważ uczestnicy analizowali jeden rozdział po drugim pod przewodnictwem pastora i próbowali mnie zaangażować. Ale oznaczało to również, że coraz więcej poznawałem społeczność i reprezentowaną tam religię. Kiedy kilku pastorów nalegało w studium Biblii, że homoseksualistów należy zabijać, ponieważ są diabłem, moje wizyty w kościele w tej społeczności należały do ​​przeszłości i wolałem wykorzystywać wolny czas na niedzielne wycieczki na wieś.

Moje doświadczenie z parafiami jest takie, że nie ma dwóch takich samych parafii. Każda kongregacja jest inna i wyjątkowa, odzwierciedlając poszczególnych członków kościoła i rozwijając własne tradycje, nawet jeśli wszystkie opierają się na jednym wersecie – naszej Biblii. I tak można uważać się za szczęściarza, jeśli jako chrześcijanin znajduje się dokładnie taki kościół, w którym czuje się dobrze i bezpiecznie.

„Niereligijni są bardziej religijni, niż im się wydaje, a religijni mniej niż im się wydaje”.

Franz Grillparzer, Studia z filozofii i religii. Studia historyczno-polityczne (2011: 32, 1857.)

Jak pomocny był ten post?

Kliknij gwiazdki, aby ocenić post!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba recenzji: 1

Nie ma jeszcze żadnych recenzji.

Przykro mi, że post nie był dla Ciebie pomocny!

Pozwól mi poprawić ten post!

Jak mogę poprawić ten wpis?

Odsłony strony: 7 | Dzisiaj: 1 | Liczę od 22.10.2023 października XNUMX r

Udział: