Opublikuj zdjęcie: protestujący | © Pixabay
Sam fakt, że ludzie, o których mówi się, że wymyślili demokrację, żyli w południowo-wschodniej Europie kilka tysięcy lat temu, nie czyni dzisiejszych mieszkańców Europy demokratami.
Ponadto należy zauważyć, że „demokracja” w Europie w ciągu ostatnich dwóch tysiącleci była raczej wyjątkiem i po bliższym przyjrzeniu się, dzisiejsze demokracje w Europie mogą sprawiać wrażenie, że ich mieszkańcy są w rzeczywistości tylko „kupionymi” demokratami.
Do tego poglądu można dojść, biorąc pod uwagę następujące kwestie:
- Wyniki gospodarcze, a tym samym bogactwo Europy, nadal w dużej mierze opierają się na wyzysku innych ludzi lub przyszłych pokoleń.
- „Nabyte” bogactwo nie służy poprawie rozwoju Europy i całego świata, ale unikatowej w skali światowej „kumulacji dobrobytu”.
- Europejczycy (7% światowej populacji) otrzymują również około połowy światowych wydatków socjalnych.
- Inne niezbędne zadania państwa są zaniedbywane (np. edukacja i infrastruktura) lub przesuwane do innych krajów pozaeuropejskich (np. obronność).
Rozsądne jest zatem założenie, że w tych warunkach demokracje Europy funkcjonują całkiem dobrze; mianowicie stale zwiększającą się żywotność i jakość oraz stale zmniejszające się wspólne zadania i obowiązki.
Można jednak również zauważyć, że gdy w Europie pojawiają się pierwsze trudności, np. B. ewentualna utrata dochodów lub dobrobytu, zawsze kwestionowana jest sama demokracja.
A ostatnio przerażające stało się, jak szybko Europejczycy stają się obojętni na uniwersalne prawa człowieka i europejskiego obywatela, gdy tylko obawiają się, że europejscy sąsiedzi zostaną oszukani lub, co gorsza, że inni ludzie będą chcieli dzielić europejski dobrobyt.
Powstaje więc pytanie, czy my, Europejczycy, jesteśmy w ogóle zdolni do demokracji, czy po prostu kupiliśmy demokratów?