Niemcy

4.8
(9)

Zdjęcie charakterystyczne: monitorowany wideo punkt zbiórki surowców wtórnych

W tym wpisie na blogu słowo to nie odnosi się do znanych kiełbasek, które niektórzy lubią jeść, ale do określenia Niemców, którzy nie czują się w Niemczech jak u siebie lub nie są rozpoznawani ani nawet postrzegani jako tacy przez innych Niemców.

Myślę, że po raz pierwszy użyłem słowa Deutschländer w tym znaczeniu w 2007 roku Seyran Ates przeczytaj książkę „Der Multikulti-Errtum. Jak możemy lepiej żyć razem w Niemczech”. Neologizm ten nie oddaje sprawiedliwości kwestii obywatelstwa, niezależnie od tego, czy jest używany pozytywnie, czy negatywnie, a jedynie pokazuje, że i tutaj mamy większe wyzwania do pokonania.

W Niemczech wszystko jest regulowane, nawet jeśli jesteś Niemcem. Możesz to zrobić w Ustawa o obywatelstwie (StaG) i od razu przejdźmy do sedna (§1): Niemcem w rozumieniu tej ustawy jest ktoś, kto posiada obywatelstwo niemieckie.” I to potwierdzają niemieccy pracownicy administracyjni. A zrzeczenie się reguluje także paragraf (§ 26 ust. 1): „Niemiec może zrzec się obywatelstwa, jeżeli posiada kilka obywatelstw. Zrzeczenie się musi zostać zgłoszone w formie pisemnej.” i musi być również poświadczone przez pracownika administracyjnego.

Możliwe byłoby nawet odebranie obywatelstwa niemieckiego, ale w tym celu należy odwołać się do art. 16 ust. 1 Ustawy Zasadniczej: „Nie można odebrać obywatelstwa niemieckiego. Utrata obywatelstwa może nastąpić wyłącznie na podstawie ustawy i wbrew woli zainteresowanej osoby, jedynie jeżeli nie stanie się ona w rezultacie bezpaństwowcem.”

Ale wszystkich Niemców coś łączy, bo z prawami idą obowiązki i kilka innych przykazań, które między innymi obowiązują pomimo lub właśnie ze względu na „łaskę późnego urodzenia” (w sensie Gunter Gauss a nie to Helmut Kohl plagiat). To jest lepsze Richard von Weizsacker jak sformułował to w swoim przemówieniu z 8 maja 1985 r.: „Wszyscy, bez względu na to, czy jesteśmy winni, czy nie, czy starzy, czy młodzi, musimy zaakceptować przeszłość. Wszyscy odczuwamy ich konsekwencje i jesteśmy za nie odpowiedzialni”.

Zostało to bardzo wyraźnie zapisane w art. 1 ust. 2 Ustawy Zasadniczej: (2) „Naród niemiecki jest zatem zobowiązany do przestrzegania nienaruszalnych i niezbywalnych praw człowieka, będących podstawą każdej wspólnoty ludzkiej, pokoju i sprawiedliwości na świecie”. aby każdy obywatel stał mocno obiema nogami na gruncie naszego podstawowego, wolnego, demokratycznego porządku.

Od samego początku nasi ojcowie konstytucyjni i to zapewne wciąż pod wrażeniem formuły wymyślonej przez narodowych socjalistów „Jeden naród, jedna Rzesza, jeden przywódca”, ale także prób w Niemczech rozpoczętych pod koniec XIX w. nie powiodło się do dziś, był „narodem ludowym”, co spowodowało błąd polegający na mówieniu w Ustawie Zasadniczej o pojedynczym narodzie, ale potem nie definiowaniu tego bliżej i dokładniej, z wyjątkiem krajów związkowych (właściwie także narodów).

Poważny błąd, zwłaszcza w świetle historii Europy, a zwłaszcza ze względu na dalsze tworzenie sieci kontaktów w ramach naszego jednego świata. Jeśli w Europie istniało jedno państwo, które mogłoby zjednoczyć jeden naród (etniczność), to z pewnością nie były to Niemcy. Jak wszyscy wiemy, nawet Święte Cesarstwo Rzymskie było stowarzyszeniem narodów niemieckich i nie bez powodu jesteśmy od początku konfederacją stanów, a później państwem federalnym. I tak należy to nazywać narodami niemieckimi, ale to też nie do końca się sprawdza, ponieważ poza zakresem Ustawy Zasadniczej są też Niemcy, którzy żyją w swoich krajach jako mniejszości i również mogą domagać się tego dla siebie, choć nie w w rozumieniu Ustawy Zasadniczej, ale ze względu na przynależność etniczną (narodowość) do Niemców — przynajmniej większość z nich spełnia obowiązujące do dziś podstawy przynależności etnicznej: język, kulturę i religię.

Ten problem przynależności etnicznej i niemożności dostosowania do nich istniejących krajów, imperiów i księstw w Europie dostrzeżono już w średniowieczu, kiedy próbowano podsumować narody o charakterze europejskim. I nawet zanim politycy się zgodzili, powszechną praktyką było przemieszczanie się z jednego kraju do drugiego, przynajmniej dla kupców, rzemieślników, intelektualistów i artystów. I tak być może pierwsi gościnni pracownicy z Włoch zostali zatrudnieni przy budowie Kilianskirche w Heilbronn.

Fascynujące jest również to, że najpóźniej w XVII wieku zastanawiano się już, czy Rosjanie (wówczas jeszcze Moskale) i Turcy rzeczywiście należeli do narodów o charakterze europejskim, czy nie. Pół tysiąca lat później nadal jest to przedmiotem debaty – obie strony muszą zastanowić się, dlaczego nadal tak jest.

Musimy więc założyć, że jeśli chcemy nadal trzymać się państw narodowych, w Niemczech, oprócz klasycznych narodów niemieckich, nie tylko Naddunajskich Szwabów i Niemców z Wołgi, ale także Kazachów, Uzbeków, Turków, prawdziwych Rosjan , Węgrzy, Włosi, a następnie jeszcze bardziej zróżnicowani jako Sycylijczycy lub Longobardowie, Ateńczycy, Grecy, Francuzi, Polacy, Chińczycy, Hindusi, Angolczycy i wielu innych, którzy według StAG są Niemcami i dlatego również należą do narodu niemieckiego.

Przykład wielu Polaków, którzy przybyli tu w ramach industrializacji Niemiec, pokazuje, że wielu Niemcom, którzy wyemigrowali do Niemiec, jest możliwe zintegrowanie się z naszym narodem i dzięki wolności wyznania nie jest już konieczne nawracanie się na chrześcijaństwo konwertować. Jest zatem całkiem możliwe, że migrant zostanie w pełni zintegrowany z naszym społeczeństwem w czasie krótszym niż 20 lat. Inni potrzebują do tego jednego lub dwóch pokoleń, a innym nigdy się to nie uda lub nie chcą – co jednak nie zmienia ich przynależności etnicznej, o ile ostatecznie nie wyrzekną się tej przynależności etnicznej zgodnie z StAG § 26 ust. 1 . Jednak niektórzy, w tym wielu migrantów osiągających dobre wyniki, zdecydowali się później kontynuować migrację i zostali obywatelami Stanów Zjednoczonych, Kanady, Nowej Zelandii lub Australii.

Zatem nadal będziemy mieć w Niemczech bardzo różnych Niemców, podobnie jak ma to miejsce w wielu innych krajach, które również znajdują się na najbardziej zróżnicowanych etapach swojej niemieckości. Wszyscy na co dzień doświadczamy, że nie jest to łatwe.

Dalsze ruchy migracyjne jeszcze bardziej utrudniają sytuację, obejmując albo uchodźców, albo osoby, które po prostu szukają pracy lub komfortu i które wcale nie pretendują do tego, że chcą być Niemcami.

Nawet w optymalnych warunkach prowadzi to do sytuacji mieszanej, w której różne kultury i religie zderzają się nawet bez większego wysiłku ze strony wszystkich zaangażowanych, a całość jeszcze bardziej pogarsza brak wspólnego języka.

Jak na razie wszyscy możemy się bardzo cieszyć, że Niemcy nadal dysponują wystarczającym kapitałem i rezerwami, aby dzięki płatnościom transferowym zapewnić wszystkim zaangażowanym – w tym najbogatszym z bogatych – dobry nastrój i zapobiec w ten sposób poważnym wstrząsom.

O tym co się dzieje i jak sobie poradzić z tą sytuacją mówi m.in Michaela Wolffsohna W 2018 roku napisał kontrowersyjną książkę „Zum Weltfrieden” o różnych przestrzeniach komunikacyjnych, które już istnieją w Niemczech i nadal się od siebie różnią.

Jeśli przyjąć, że dla większości Niemców, a także innych ludzi żyjących w Niemczech, jest to „cywilizacja europejska” (Kemal Ataturk) lub przynajmniej europejska wspólnota narodów nie odgrywa roli, która mogłaby być spoiwem jednoczącym i europejskim państwem federalnym, które w każdym razie mogłoby rozładować istniejący problem obywatelstwa, nie wchodzi w rachubę, wówczas jedyne, co pozostaje - poza omówionym już pobieraniem świadczeń socjalnych - jedynie Ustawa Zasadnicza z jej zobowiązaniem do demokracji, ogólnych praw człowieka i europejskich praw obywatelskich istnieje jako wspólna dla wszystkich ludzi mieszkających w Niemczech.

I właśnie tutaj wszyscy słabniemy, a zwłaszcza część społeczeństwa urodzona w Turcji i Rosji, każdego dnia spieszy się nie tylko z kwestionowaniem naszej demokracji i zwalczaniem naszych istniejących sojuszy (NATO, Rada Europy i UE), przynajmniej werbalnie , ale też coraz częściej zadają pytania, kwestionując wszystkie nasze podstawowe wartości i coraz otwarciej narzekając na system totalitarny w Niemczech, taki, do jakiego przywykli w domu lub przynajmniej u własnych dziadków.

Napisałem jeden w 2005 roku Wpis na blogu poświęcony integracji, choć wtedy zdecydowanie przyjąłem pozytywną koncepcję integracji i byłem przekonany, że możemy zintegrować (prawie) wszystkich migrantów w naszym społeczeństwie, tak jak było to możliwe w poprzednich stuleciach, od hugenotów po Polaków. Było to wówczas spowodowane tym, że przez dobre 25 lat bardzo konstruktywnie współpracowałam ze stowarzyszeniami migrantów, a już od trzech lat mieszkam z rodziną w Polsce; tam wszyscy od początku uczyliśmy się języka polskiego – choć maksymalnie przez cztery lata w kraju – i nie otaczaliśmy się mniejszością niemiecką w Polsce, ale wykorzystaliśmy ten czas na lepsze poznanie Polaków i polskiej kultury – my chciała być zintegrowana.

Dziś muszę przyznać, że bardzo wielu migrantów w ogóle nie chce tej integracji, ale woli egzystować we własnym, równoległym świecie, uchylając się w ten sposób od swojej odpowiedzialności obywatelskiej i całkiem logicznie wyrządzając więcej szkody niż pożytku naszemu wspólnemu krajowi.

I jak już wspomniano, znowu szczególnie wyróżniają się migranci z byłego Związku Radzieckiego i Turcji, a zatem rację mieli ci ludzie z XVII wieku, którzy wypowiadali się przeciwko integracji Turków i Moskali we wspólnej Europie. Przerażające jest to, jak szybko panslawizm i „młody turkizm” znów stają się akceptowalne!

Jeszcze bardziej przerażające jest to, jak ci ludzie wiją się ze swojego nieszczęścia, że ​​muszą tu mieszkać z nami. Jak lamentują i narzekają, że Niemcy, choć sami są w większości Niemcami, nie traktują ich poważnie i nawet nie cenią – Niemców i tyle.

Ale świat jest taki duży! Naprawdę nie rozumiem, że ci sami Niemcy, którzy Władimir Putin nie tylko postrzegani jako prawdziwi demokraci, ale obecnie nawet czczeni jako GröFaZ, czyli ci Niemcy, którzy uważają, że Recep Tayyip Erdoğan bądź na wzór Boga, a nie tylko korzystaj z okazji, aby wesprzeć swoich ulubionych lokalnych polityków w Federacji Rosyjskiej lub w Turcji. Z bezpieczniejszego źródła wiem, że oboje potrzebują teraz wszelkiej pomocy, jaką mogą uzyskać!

Drodzy Niemcy, chociaż raz w życiu bądźcie prawdziwymi mężczyznami lub kobietami, skorzystajcie z prawa przysługującego Państwu na mocy paragrafu 26 ust. 1 w StaG i zostańcie najlepszymi Rosjanami lub Turkami wszechczasów!

Nawiasem mówiąc, przed wami są miliony Niemców, którzy skorzystali z tego prawa i znaleźli szczęście w innych krajach.

Jeśli naprawdę chcesz pozostać Niemcem, pomoże nam wszystkim, jeśli powoli, ale skutecznie zaprzyjaźnisz się z Ustawą Zasadniczą, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, nauczysz się swojego starego lub nawet nowego języka ojczystego i w końcu weźmiesz udział w przygodzie Bycie Niemcem w XXI wieku — nawiasem mówiąc, nie jest takie proste nawet dla Niemców o długim stażu!


Jak pomocny był ten post?

Kliknij gwiazdki, aby ocenić post!

Średnia ocena 4.8 / 5. Liczba recenzji: 9

Nie ma jeszcze żadnych recenzji.

Przykro mi, że post nie był dla Ciebie pomocny!

Pozwól mi poprawić ten post!

Jak mogę poprawić ten wpis?

Odsłony strony: 14 | Dzisiaj: 1 | Liczę od 22.10.2023 października XNUMX r

Udział:

  • Można sobie wyobrazić nieżyczliwego, pozaziemskiego obserwatora, który przez cały ten czas patrzy z góry na nasz gatunek – a my rozmawiamy z podekscytowaniem. „Wszechświat został stworzony dla nas! Jesteśmy w centrum! Wszystko składa nam hołd!” – i doszliśmy do wniosku, że nasze pretensje są zabawne, nasze aspiracje żałosne, że to musi być planeta idiotów. (Carl Sagan: Bladoniebieska kropka)
    Aby widzieć wyraźnie, często wystarczy zmiana perspektywy...

  • Ekscytująca myśl: każdy, kto przestrzega Ustawy Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec, jest Niemcem. Oznacza to, że wielu tak zwanych „organicznych Niemców” prawdopodobnie utraci swój status „Niemców”. Inaczej mówiąc: zdecydowanie wolę „Spaezeletürka”, który na co dzień żyje i propaguje Ustawę Zasadniczą, od niedoszłego narodowca niemieckiego, którego zrozumienie demokracji jest więcej niż wątpliwe. Dzięki temu mamy także podstawę dominującej kultury: Ustawę Zasadniczą Republiki Federalnej Niemiec. Nie podoba się to niektórym prawicowo-konserwatywnym politykom bardziej niż samozwańczym „niemieckim nacjonalistom”, którzy chcą powiązać obywatelstwo ze spożyciem piwa pszenicznego i białej kiełbasy (zapominając, że są też pijacy Viertelsschlotzer i Ęppelwoi).

    • W naszym przypadku, de iure, każdy Niemiec ma Ustawę Zasadniczą jako podstawę i kulturę przewodnią. Niestety, dopóki będziemy polegać na państwach narodowych, problemu obywatelstwa nie da się rozwiązać. Dlatego wszyscy, którzy odziedziczyli obywatelstwo, nadal są chronieni.

      Moglibyśmy jednak pozbawić obywatelstwa tych, którzy uzyskali je w wyniku oszustwa – a to znacznie więcej, niż podejrzewamy. Przed otrzymaniem obywatelstwa niemieckiego każdy musi przestrzegać naszej Ustawy Zasadniczej, bez żadnych „jeśli” ani „ale”. Niestety jednak – wczoraj prowadziłem takie rozmowy – ci Niemcy, od chwili otrzymania obywatelstwa niemieckiego, nie tylko nadal wyznają swój „były” stan, ale także bez wahania przyznają, że z pełnym przekonaniem odrzucają demokrację i nasze wartości.

      W ten sposób osoby te potwierdzają, że nabyły obywatelstwo niemieckie w wyniku oszustwa i mogą je bardzo szybko utracić, jeśli nadal posiadają stare obywatelstwo.

      Problem w tym, że jeśli chodzi o przysięgę, zaprzeczają tej starej, a nawet jej dowód wyrzucają do kosza – co wielu uchodźców bierze obecnie za wzór.

      I tak ci Niemcy nadal są naszymi współobywatelami. Nasze władze zazwyczaj odmawiają dalszego wyjaśniania tych kwestii dla wygody i np. B. w Federacji Rosyjskiej lub Turcji z zapytaniem, czy pan Maier posiada również inne obywatelstwo.

      Rozwiążemy ten problem dopiero wtedy, gdy w Niemczech ponownie podniesiemy wszystkim koszyki chleba wyżej. Bo wtedy nasi własni „wrogowie państwa” muszą przynajmniej wnieść coś do naszego państwa.