Myśli o polityce zbrojeniowej

5
(8)

Zdjęcie posta: Zbroja | © Alina Kuptsova na Pixabay 

Wychodzę z założenia, że ​​polityka zbrojeniowa służy samoobronie.

Przynajmniej od czasów Fenicjan podstawy polityki zbrojeń są powszechnie znane. Te podstawy składają się z dwóch istotnych potrzeb, z jednej strony użyteczności wojskowej, az drugiej wykonalności ekonomicznej. Obaj muszą ze sobą współgrać i ostatecznie decydować o własnej wojskowo-politycznej asertywności.

Broń, sprzęt i wyposażenie muszą być nie tylko najlepszej możliwej jakości, ale także w niezbędnej ilości, a ponadto muszą być możliwe do konserwacji i wymiany w dowolnym momencie. Dla własnego sukcesu należy koniecznie pamiętać, że zawsze możesz wyprodukować więcej broni, urządzeń i sprzętu, niż potencjalny przeciwnik może zniszczyć.

Zarówno jakość, jak i ilość są zawsze uzależnione od wykonalności ekonomicznej.

W ten sposób nazwano kamienie węgielne polityki zbrojeniowej; Uzbrojenie musi być rozsądne pod względem militarnym i ekonomicznie przystępne. Kluczowymi słowami kluczowymi są tutaj wydajność i zrównoważony rozwój.

Chciałbym to zilustrować pięcioma przykładami: lotniskowce, okręty podwodne, samoloty, śmigłowce i czołgi.

Każdy nowoczesny lotniskowiec (USA) kosztuje dobre 10 miliardów euro i musi być utrzymywany przez ponad 30 lat. Można również założyć, że co najmniej 10 z nich musi być obecnych, aby móc zapewnić obecność i zastępstwo.

Złożoność, czas produkcji i koszty utrzymania lotniskowca to przykłady tego, jak taki projekt uzbrojenia może być ekonomicznie zagwarantowany tylko przez jego własny cykl produkcji i utrzymania; Oznacza to, że potrzebne są specjalne stocznie, które zapewniają jedynie produkcję i utrzymanie lotniskowców przez dziesięciolecia. To z kolei wymaga odpowiedniej liczby lotniskowców, aby zorganizować ten cykl w ekonomicznie uzasadniony sposób.

Z punktu widzenia polityki zbrojeniowej całkowitym absurdem byłoby chcieć zbudować tylko jeden lub dwa lotniskowce. Bardziej sensowne jest, jeśli to możliwe, sprowadzenie produkcji i obsługi lotniskowców do najwyższego wspólnego mianownika; NATO byłoby tutaj dobrym punktem odniesienia.

Okręty podwodne są dużo tańsze w produkcji i utrzymaniu. Z drugiej strony ilości, które są uzasadnione z punktu widzenia polityki zbrojeń są już w setkach, a te też trzeba utrzymywać i wymieniać przez dziesięciolecia. Również w tym przypadku sensowne jest osiągnięcie jak największej standaryzacji i wykorzystanie odpowiednich urządzeń produkcyjnych wyłącznie do własnego cyklu produkcyjnego i konserwacyjnego.[1]

Z militarnego punktu widzenia samoloty, helikoptery i czołgi są klasycznymi „masowymi towarami konsumpcyjnymi” i dlatego muszą być produkowane i naprawiane w możliwie największych ilościach, aby w ogóle móc sprostać wymogom militarnym i ekonomicznym. Dlatego z pewnością można tu mówić o liczbach produkcyjnych, które liczone są w tysiącach. I tutaj również sensowne byłoby zorganizowanie cyklu produkcyjnego i naprawczego oraz zoptymalizowanie go pod kątem własnych wymagań.

Powyższe pięć przykładów można moim zdaniem rozszerzyć na wszelką broń, każde urządzenie i cały sprzęt i wyraźnie sugerować, że polityka zbrojeniowa – przynajmniej w swej istocie – jest zawsze opracowywaniem, produkcją, konserwacją i usuwaniem zorganizowanej na wiele dziesięcioleci broni, urządzeń i wyposażenia, które należy zgromadzić na najwyższym możliwym wspólnym poziomie, ponieważ ma to sens nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia, ale także z punktu widzenia polityki bezpieczeństwa.

Obrona to zawsze duży wydatek. Próby minimalizacji tych kosztów poprzez nadrzędne znaczenie polityki zbrojeniowej poprzez „rozwiązania indywidualne”, „dywidendy pokojowe” czy nawet „handel bronią” zawsze kończą się niepowodzeniem, a zwłaszcza w okresach odpowiedzialnej polityki zbrojeniowej, a także zagrażają własnemu bezpieczeństwu.

-------

[1] Budowa okrętu podwodnego co kilka lat i to dla tych wszystkich klientów, którzy chcą sobie na to pozwolić, nie jest polityką zbrojeniową.

„Religie hokeja i starożytna broń nie mogą się równać z dobrym blasterem u twego boku, dzieciaku”.

Harrison Ford jako Han Solo w Star Wars Episode IV: A New Hope (1977)

Jak pomocny był ten post?

Kliknij gwiazdki, aby ocenić post!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba recenzji: 8

Nie ma jeszcze żadnych recenzji.

Przykro mi, że post nie był dla Ciebie pomocny!

Pozwól mi poprawić ten post!

Jak mogę poprawić ten wpis?

Odsłony strony: 21 | Dzisiaj: 1 | Liczę od 22.10.2023 października XNUMX r

Udział: