Szaleństwo autorytetów

5
(8)

Opublikuj zdjęcie: pliki | © Mariann Szőke z Pixabay

Od kilku dni próbuję załatwić drobną sprawę przez jakiś organ. Gdybym miał do czynienia z programem komputerowym, najlepiej ze sztuczną inteligencją, wszystko prawdopodobnie odbyłoby się po dwóch kliknięciach myszką. Wierzę też, że jeśli uda mi się dodzwonić do osoby odpowiedzialnej, to całą sprawę da się załatwić telefonicznie w niecałe pięć minut.

Nie wymieniam tego organu z nazwy z trzech powodów: po pierwsze, nadal dobrze go wspominam, po drugie, całą sprawę uważam za problem zasadniczy, a po trzecie, wciąż potrzebuję oficjalnego zielonego haczyka na „moim” procesie .

Każdy, kto kiedykolwiek w życiu pracował niezależnie i odpowiedzialnie, a może nawet jako osoba prawdziwie samozatrudniona, nie może już w dzisiejszych czasach mieć żadnego zrozumienia dla naszych władz. Jeśli zwolnienia i rezerwy mają sens, to właśnie w Bundeswehrze, która musi pracować jak najlepiej i skutecznie funkcjonować, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych i wojennych. Co ciekawe, to właśnie tam klucze personalne są zaszyte do granic możliwości, gdzie natomiast najmniejszy, niepotrzebny już podwładny aparatu administracyjnego, jest tak zagęszczony kadrą, że nie jest już w stanie dla tego funkcjonować. sam powód.

Każdy architekt i pracownik budowlany wie, że bez odpowiedniego fundamentu nie da się dobudować tylu pięter, ile się chce, a nawet przy najlepszym fundamencie cały budynek nie będzie rósł w nieskończoność - nasza administracja cały czas stara się sprowadzić tę podstawową zasadę do absurdu!

Tak więc od kilku dni trzymam w rękach oficjalny dokument, który biorąc pod uwagę datę uchwalenia konstytucji, powinienem był otrzymać znacznie wcześniej – zakładam, że błąd ten wynika z winy Deutsche Post – i tym samym wyznaczony termin pozwolono stać się przedsięwzięciem sportowym.

Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, było to, że nie ma już adresu e-mail, ale jest numer faksu. Dla mnie to żaden problem, bo wciąż mam własny faks na takie przypadki. Ale wtedy staje się to moim problemem, ponieważ określone oficjalne połączenie faksowe jest martwe niż martwe, co mój faks natychmiast i wielokrotnie drukuje jako raport.

Myślę, że nie ma problemu, po czym chwytam za telefon i sam dzwonię do wyznaczonego urzędnika – znam tę nazwę z innej sprawy, z którą mam miłe wspomnienia – i nawet jestem trochę szczęśliwy.

Myślałam o tym za pierwszym razem, kiedy nikt nie odbierał, ale za drugim już nie, bo przełączyła się na automatyczną sekretarkę od lokalnego operatora, która pokazała mi, że wszyscy pracownicy są zajęci, po czym kazała mi czekać w nieskończoność Ponownie.

Zahartowany władzami, zadzwoniłem do centrali, żeby się połączyć. Na początku znowu trafiłem na automatyczną sekretarkę, ale przy kolejnej próbie trafiłem na centralę, gdzie miły pan zapewnił mnie, że chętnie ponownie połączy mnie z centralą lokalną i faktycznie to zrobił, co ponownie wprowadź mnie w niekończącą się pętlę oczekiwania. Przy kolejnej próbie oddzwoniłem nawet do miłego Pana na centrali.

W międzyczasie ponownie zadzwoniłem bezpośrednio do odpowiedzialnego urzędnika i w końcu otrzymałem wiadomość telefoniczną z informacją, że nie może on stawić się w sprawach służbowych, co trochę rozumiem, ponieważ otrzymałem teraz dalsze informacje od jego bliskich.

Bo jako stary lis po prostu wykręciłem „pokrewne” numery i w miłych rozmowach dowiedziałem się, że teraz pracuje z domu. Zdecydowałem się tego nie robić, aby poznać historię jego życia w kolejnych rozmowach telefonicznych, ponieważ pracuję bardziej na poziomie faktów niż na poziomie relacji. A dotrzymanie wyznaczonego mi terminu – niezależnie od tego, dlaczego został wyznaczony – staje się coraz trudniejsze.

Obawiam się, że w czasie, gdy jestem zajęty rozmową, mógłbym nadrobić całe roczne zaległości przynajmniej tego działu – ale nie to jest celem niemieckiej administracji! Oprócz możliwie największej liczby pracowników zależy to również od nadmiernej ilości „nadgodzin” – niezależnie od tego, jakie to mogą być w danej instytucji – a zwłaszcza od niedokończonych zadań, które piętrzą się w możliwie teatralny sposób na biurkach i biurach .

Osoba, z którą rozmawiam, w dalszym ciągu nie może się pojawić ze względów służbowych, a rozmowa nie będzie nagrywana.

uzupełnienie

Poza normalnymi godzinami pracy w końcu dotarłem do odpowiedzialnego urzędnika i niecałe trzy i pół minuty później problem został rozwiązany – niemiecka biurokracja też może działać.


Jak pomocny był ten post?

Kliknij gwiazdki, aby ocenić post!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba recenzji: 8

Nie ma jeszcze żadnych recenzji.

Przykro mi, że post nie był dla Ciebie pomocny!

Pozwól mi poprawić ten post!

Jak mogę poprawić ten wpis?

Odsłony strony: 72 | Dzisiaj: 1 | Liczę od 22.10.2023 października XNUMX r

Udział:

  • Stary, irytujący problem: Nawiasem mówiąc, także w biurokracji sektora prywatnego dużych korporacji. Można by to nawet łatwo „ulepszyć” przy użyciu wypróbowanych i przetestowanych standardowych metod, ale wymaga to kogoś, kto a) ma do tego możliwości (a więc przede wszystkim kosztuje) i b) kompetencji (znowu kosztuje to pieniądze i zasoby) w perspektywie krótkoterminowej – ale oszczędza w perspektywie średnio- i długoterminowej pieniądze/zasoby). Istnieją również wypróbowane i sprawdzone stare koncepcje w tym zakresie. Wystarczy wzmocnić pozycję swoich pracowników i stworzyć warunki ramowe...

    Jednak koncepcja zwiększania „wystarczalności” poprzez ograniczenie pracy nie dodającej wartości (Muda) jest również trudna do wprowadzenia na rynek, ponieważ nie przynosi żadnych naprawdę „medialnych” sukcesów, którymi można by się poklepać po plecach. O wiele łatwiej jest optymalizować „koszty” lokalnie, a potem móc z dumą ogłosić, że zaoszczędziłeś 2 miejsca pracy (i przemilczeć fakt, że Twój własny dział planowania stworzył w tym celu 3 nowe miejsca pracy).