Opublikuj zdjęcie: Pixabay
W 2013 roku napisał ktoś, kto do dziś jest nam dobrze znany Edward Snowdenże nie chce żyć w świecie, w którym wszystko, co mówi, wszystko, co robi, jest rejestrowane. To nie byłoby coś, co byłby skłonny poprzeć. To nie jest coś, pod czym chciałby żyć. W Guardianie ujął to w ten sposób:
„Nie chcę żyć w świecie, w którym wszystko, co robię i mówię, jest nagrywane. To nie jest coś, co chcę wspierać lub żyć”.
Edward Snowden, The Guardian, 9 czerwca 2013
Z pewnością idealista, który za swoje ideały też musi zapłacić więcej niż jakikolwiek idiota, który, miejmy nadzieję, tylko w ignorancji, wyrzuca innych ludzi pod pociąg lub przejeżdża po nich samochodem.
To, co jest w tym złe, to nie tylko nasza własna ocena domniemanych przestępstw, ale przede wszystkim to, jak radzimy sobie z naszymi podstawowymi prawami.
Poświęcamy prawo do życia, a nawet bardziej prawo do swobodnego rozwoju własnego ego, bez wahania w interesie wygody.
Alexa, Cortana, Siri czy jakkolwiek się tam nazywają, to oczywiście nasza „chwalebna” przyszłość, z wyjątkiem rządowych, a nawet jawnych wariantów przestępczych.
Krótko i bardzo szybko do rzeczy: czy naprawdę jesteśmy gotowi poświęcić wolne, może krótkie, ale przynajmniej samostanowiące życie na rzecz perspektywy długotrwałej niewoli?
Odpowiedzią jest to, jak radzimy sobie ze Snowdenami naszego świata.