błąd milenijny
Jeszcze niedawno był rok 1999 i wielu z nas borykało się z problemem roku 2000, lub, jak nazywali to ówcześni nerdowie, błędem Y2K.
U siebie w Europie i u siebie w Heilbronn.
Jeśli już piszesz bloga, od czasu do czasu możesz się trochę "nerdować".
Jeszcze niedawno był rok 1999 i wielu z nas borykało się z problemem roku 2000, lub, jak nazywali to ówcześni nerdowie, błędem Y2K.
To znana zasada, której przestrzeganie z pewnością zaoszczędziłoby mi wiele pracy i jeszcze więcej nerwów w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, ale nigdy nie byłem dostępny dla takich porad.
Nie tylko mogłem spędzić ten weekend na produktywnym posiedzeniu Komitetu Federalnego, ale – co zaskakujące – po raz kolejny stanąłem przed tematem mojej „własnej” obecności w Internecie.
Każdy, kto korzysta z komputerów lub smartfonów, z pewnością korzystał już z jednej lub drugiej usługi w chmurze, z których wszystkie oferują „przechowywanie w chmurze” i przechowują dane na serwerze odpowiedniej firmy.
Zmotywowany tweetem będącym efektem bardzo ciekawej sesji czatowej, spontanicznie postanowiłem napisać coś o wiarygodności informacji.
W Niemczech jest rok 2021, a pierwsi współobywatele, którzy sami dorastali z komputerami, idą już na zasłużoną emeryturę.
Okólniki są nadal dobrą okazją do przekazania informacji opinii publicznej, nawet jeśli coraz częściej są wysyłane w dziedzinie reklamy.
Szczególnie w dzisiejszych czasach wszystkie informacje są swobodnie dostępne; musisz wiedzieć tylko trzy rzeczy; po pierwsze, że istnieje, po drugie, gdzie ją znaleźć, a po trzecie, jak ją zdobyć.
W połowie lat 1990. większość dorosłych w świecie zachodnim prawdopodobnie miała własne konto e-mail, co nigdy nie było zamierzone przez pierwotnych twórców.
Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że mniej często znaczy więcej. W ciągu ostatnich kilku tygodni zredukowałem niektóre strony internetowe do niezbędnego minimum.
Obliczanie jako rozrywka
Przegląd aktualnych prób stworzenia funkcjonującego systemu kartotekowego.